Co jest największą wartością ostatniej podróży do Londynu? Kontakt z geniuszami sztuki. To naprawdę się udziela. Ich obrazy emanują zachętą to własnej twórczości. Patrząc na wielkich, już ręce wyciągam, tylko nie wiem, jak który z nich chciałabym malować najbardziej. Wędrując wśród galerii obrazów wszystkich epok, dochodzę do wniosku, że jednak, jak ja sama. Siłą sztuki jest jej autentyczność, która skutkuje różnorodnością.
Rozpoczęłam wędrówkę od National Gallery i spotkania z pastelami Edgara Degas’a z kolekcji Burrella. Więcej tam było szkiców, niż skończonych dzieł. Można było zobaczyć, jak artysta mierzy się z konstrukcją rysunku. Nic nie przychodzi łatwo. Kreska szuka struktury postaci. Kolor nadaje kształt i wyraz. Wielu modelom trzeba się przyjrzeć, wiele kobiet podejrzeć. Takie podglądactwo podczas toalety, kąpieli i ćwiczeń, jest dla Degas’a charakterystyczne. Portretowane o tym nie wiedzą, zajęte swoimi czynnościami. Czy są jak Zuzanna i starzec? Rozebrane, nagie lub trochę osłonięte, obnażają swoją intymność. Artysta z miłością wodzi po nich kreską, pieści kolorem. Rysunki emanują wielką wrażliwością. Ciepłe rudości, delikatne oranże i porcelanowe błękity ciała w ciasno komponowanej przestrzeni sprawiają, że aż czuje się bliski kontakt z kąpiącą się. Znikający zapach potu, przyjemny aromat mydła, świeży zapach ręcznika. Za moment być może mgiełka wody toaletowej słodkiej jak majowy bez. Uczestniczymy w uchylaniu rąbka rytuału. Kobiety bywają młode i piękne. Są też te starsze, już z lekka zniszczone życiem. Nieważne. Kobiecość ma wiele twarzy i różne losy są jej doświadczeniem. Zainteresowaniem obdarza je wszystkie.
Inną scenerią świata kobiet, która fascynuje Degas’a, jest balet. Uczestniczy w ćwiczeniach i próbach, tam również pozostając niewidocznym. Wciśnięty w kąt, czasem gdzieś pod schodami, a czasem na balkonie, z karkołomnej perspektywy obserwuje baletnice. Jego obrazy mają niespotykaną w tamtych czasach odważną kompozycję. Są typowo reportażowe, a nie pozowane. Rysuje tancerki w każdej części sali, czasem piętrząc je pod krawędź obrazu. Unika nudnych, symetrycznych układów. Wycięte kadry przywodzą na myśl fotografię, którą zresztą zainteresował się pod koniec lat 80. Na obrazie, jak i na zdjęciu, nie cała postać musi się mieścić. Tylko to, co interesujące z punktu widzenia artysty. Kompozycje, pomimo że skupiane, w którejś części płaszczyzny, zachowują równowagę. Nic się nie „wali”. Jakże to inne od tego, co wtedy w sztuce było uznanym kanonem.
Degas jest mistrzem pasteli. W jego sposobie rysowania ciało jest ciałem, a romantyczne paczki są tiulem (swoją drogą, cóż to za mało subtelna nazwa na strój baletnicy). Rysował na sucho i na mokro. On pierwszy w tak różnorodny sposób używał tej techniki. Uzyskiwał zarówno mglistą delikatność plamy koloru, jak i jej mocną intensywność. Był wirtuozem łączącym rysunek z malarstwem. Dlatego tak wyraziście jest w stanie oddać każdą materię, a czyni to wrażeniowo. Jest bliski impresjonistom, choć nigdy do nich nie przystał. Wolał pracować we wnętrzach, niż ze sztalugą wychodzić w plener.
Oprócz kobiet, także wyścigi konne należały do ulubionych tematów prac. Na wystawie w National Gallery nie było wielu obrazów z tej serii, ale zobaczyłam jeden szczególnie piękny – konie z jeźdźcami w deszczu, czekające na swoją kolej. Niebieskozielone linie kropel wody sprawiły, że z zimnego, oprószonego śniegiem centrum Londynu, przeniosłam się na chwilę na letni tor wyścigowy, gdzie trawa pachnie, konie parują, a ciepły deszcz sprawia, że chce się zrzucić buty i boso poczuć wilgoć i łaskotanie murawy. Końskie boki mokro lśnią, dżokeje czekają, co dalej. I znowu kompozycja obrazu po przekątnej i wrażliwość twórcy bliska impresjonistom.
Niestety Edgar Degas z czasem zaczął tracić wzrok. Pogorszenie następowało od lat 80. Kiedy porównasz choćby obraz z 1877 roku, z tym z 1898, zobaczysz różnicę. Pierwszy ma tytuł „Preparation for the Class”, a drugi „Dancers on a Bench”. Szczegóły stają się mniej istotne, jakby się rozmywały. Zyskała synteza. Wszystko się upraszcza, ale nie traci siły wyrazu. Biografowie twierdzą, że wybrał pastele, ponieważ łatwiej mu było nimi rysować. Wiele mógł pokryć swobodnym gestem, nie wymagały ostrego wzroku. No cóż, przyczyna jest mniej istotna. Ważny jest efekt końcowy. Obrazy Edgara Degas’a czarują.
Kolejni mistrzowie w następnych odcinkach.