Joyness dla Ciebie: jak można uśmiechać się każdego dnia?
(na podstawie książki „Metoda Joyness. Jak zapomnieć o smutku i cieszyć się życiem” wyd. Helion, 2012)
Radość życia czujemy najmocniej, gdy znajdujemy się w stanie przepływu nazywanym flow [1]. Twórcy, którym przyszło działać w natchnieniu, najlepiej wiedzą, czym jest ten stan. Całkowicie pochłonięci kontaktem ze swoim dziełem, obojętni na upływ czasu, maksymalnie skupieni wznoszą się na wyżyny swoich możliwości, by stworzyć dzieło. Oczami wyobraźni widzą już niepowtarzalny efekt końcowy. Fizycznie wręcz czują emocje spełnienia, które daje ukończony obraz, kompozycja, czy utwór literacki. Tworzą w przekonaniu, że będzie to coś wyjątkowego. Jednak nawet wtedy, gdy efekt końcowy jest daleki od pierwotnych oczekiwań, nie ma to wpływu na odczucia towarzyszące realizacji następnego pomysłu.
Jeśli spełnione są odpowiednie kryteria, czyli – to pierwszy warunek – robimy coś, co jest na miarę naszych możliwości, co nie jest ani za łatwe, ani zbyt skomplikowane, mamy szansę czerpać z tego wewnętrzną satysfakcję. Zbyt łatwe rzeczy nudzą nas po prostu. Dzieje się tak z czynnościami jednostajnie powtarzalnymi (np. praca przy taśmie – pamiętasz Charliego Chaplina w fabryce?). Z drugiej strony, kiedy stawiane przed kimś zadanie przerasta jego możliwości, powoduje przede wszystkim frustrację. I jest to paskudne uczucie.
Drugim warunkiem jest stan zaangażowania. Nasze myśli i aktywność skierowane są wyłącznie na wykonywaną czynność, która ma dla nas głęboki sens. Wtedy nie liczy się czas, pory posiłków i kontakt z innymi. Absolutnym priorytetem jest to, co robimy. Mamy nawet wrażenie wzniesienia się na wyższy poziom. To stąd jest mowa o natchnieniu, jako o stanie sprzyjającym powstawaniu szczególnych dzieł lub odkryć. Jednoczymy się ze swoją wyobraźnią, która zastępuje nam kontakt z realnością. My i dzieło, to jedno. Zatapiamy się w nim żyjąc we własnym wymiarze. Mamy poczucie wyjątkowości w tym, co robimy. Nasza aktywność wytwarza jakiś efekt (to trzeci warunek) – dzieło artystyczne, udziergany sweter, czy projekt nowej kampanii – coś, co dzięki nam powstało. Można to poddać weryfikacji i ocenić pod kątem własnych oczekiwań.
I teraz przypomnij sobie, czy dostępne jest ci takie doświadczenie? Myślę, że proces, który opisałam mógł być już twoim udziałem. Za przykład podałam artystów, bo w potocznym rozumieniu najłatwiej z nimi skojarzyć działanie w natchnieniu, do jakiego mogłabym porównać przepływ. Jednak jest wielu ludzi cieszących się życiem, które można ocenić jako zupełnie zwyczajne. Są to ludzie aktywni, cieszący się każdą chwilą i angażujący w to, co robią [2]tamże. (…)
Wszystko o czym tu napisałam możesz ćwiczyć na każdych warsztatach – Sztuka Radości. To wyzwanie na miarę twoich możliwości, które wzniesie cię na wyższy poziom. W skupieniu stworzysz własne dzieło plastyczne. Pokażesz w nim własny pomysł, zrealizowany na twój indywidualny sposób. Każda praca traktowana jest bez oceniania przez innych. Podobnie dzieje się, kiedy masz ochotę zaśpiewać. Bez względu na to, czy ktoś chciałby cię słyszeć na scenie opery, śpiewasz i tak. Bo to daje ci radość. Ocena jest zbyteczna.
Dlaczego warto przeczytać tę książkę: http://www.youtube.com/watch?v=aHLh4QHHYFA