„Adoracja Mistycznego Baranka”, 1432 – Ołtarz Gandawski.
Kiedy w końcu po latach pobożnych życzeń przyjechałam do Brugii, moje wizje dotarcia do serca średniowiecza, spełniły się bardziej niż chciałam. Z końcem maja, gdy w Polsce pięknie świeciło ciepłe słońce, w Belgii niebo zasłoniły ołowiane chmury i kości przenikał wilgotny ziąb. Ponure światło kładące się na szare kamienie budynków pozwalało wyraziściej odczuć atmosferę sprzed wieków, choć denerwująco rozpraszały ten nastrój kłębiące się grupy łowców najlepszych ujęć smartfonem. Uznając Brugię za lekko przereklamowaną, udałam się do Gandawy. Na marginesie – podróżnikom polecam tam Hostel Draecke, bo zachwycił mnie ekologicznie doskonałą organizacją pobytu. Czysto, sprawnie i z poczuciem misji, a do tego przystępnie cenowo.
Poniedziałki są dniami zamkniętych muzeów. I kręcąc się bez nadziei na zobaczenie w tym dniu czegoś szczególnego, dotarłam do katedry św. Bawona. Ponoć to typowe, by zwiedzanie Gandawy zaczynać stąd. I jakoś tak całkiem znienacka, niesiona prądem turystów, weszłam do bocznej kaplicy i znalazłam się tuż przed Adoracją Mistycznego Baranka. Nie takiej ekspozycji ołtarza spodziewałam się. Z jakiegoś powodu oczekiwałam raczej wyniesienia, aury świętości i wonnego dymu kadzidła. A tu jakby komórka muzealna jednego dzieła, napakowana mało nabożnym tłumem z różnych stron świata. Na szczęście dało się przysiąść cichutko z tyłu i spokojnie wpatrywać we fragment po fragmencie.
Ten ołtarz jest dziwnie niespójny. Takie wrażenie mam od zawsze. Jakby w każdym kątku pracowni różni artyści malowali swoje obrazy według najlepszych wizji, a potem znieśli i zestawili je w komplet. Niebagatelny rozmiarem, bo mierzący 5 na 3,5 metra, w wersji otwartej mieści w sobie dwa piętra różnych światów. Na skrajach górnego naturalistyczne akty Adama i Ewy świadczą o marnej kondycji człowieka, który dopuścił się grzechu. Ich autorem jest Jan van Eyck. Są bliskie wizji Masaccia, którego „Wygnanie z raju” widziałam w Kaplicy Brancaccich kościoła Santa Maria del Carmine we Florencji. Te freski powstały tylko parę lat wcześniej, a z obecnej perspektywy są praktycznie rówieśnikami. Człowiek, który zdradził Boga, nie ma nic. Została mu rozpacz i żal za utraconym rajem. Obaj artyści widzą ten stan podobnie. W sztuce północy Europy taki naturalizm to nic dziwnego. Tutaj ceniona jest prawda. Ale we Włoszech artyści czuli już ducha na nowo odkrywanej sztuki antycznej i raczej dążyli do piękna, idealizując często wizerunek człowieka. Masaccio jednak postawił na dramat.
Z Adamem i Ewą sąsiadują kwatery zamieszkane przez muzykujące anioły. Ich gra i zaangażowanie w śpiew są tak realistycznie namalowane, że historycy sztuki i muzykolodzy potrafili dokładnie odczytać z mimiki twarzy, że jest to śpiew polifoniczny i jak odtworzyć instrumenty. Te anioły z Gandawy pozbawione są skrzydeł. Czy tylko z uwagi na ich ciasne zgrupowanie, czy z innego powodu? Ubrane w ciężkie szaty bogato haftowane złotem, mocno stoją na ziemi w wielkim skupieniu oddając się muzyce. Ich wyrazistość zainspirowała polską artystkę współczesną Agnieszkę Nienartowicz do stworzenia jej własnych kompozycji. Zawarła w nich jakiś nieokreślony niepokój, stan napięcia i nie bardzo je za to lubię. A potrafi cyzelować malować niezwykle, czego przykładem jest portret (?) dziewczyny z wytatuowanym fragmentem obrazu Boscha.
Opuszczając anioły i podążając ku środkowej osi wchodzimy w obszar tryptyku, który jest odrębną całością, jakby wyszedł spod jednej ręki. Przypisywany jest raczej Hubertowi van Eyck’owi, bratu Jana i oceniany jako bliższy malarstwu średniowiecznemu z racji braku głębi kompozycji. Po lewej Najświętsza Maryja Panna, a po prawej Jan Chrzciciel. Pośrodku tronuje Chrystus Król. Wszyscy namalowani są w płytkiej przestrzeni ograniczonej kotarą. Ich szaty, podobnie jak szaty aniołów, oddane są z niebywałą precyzją. Wręcz namacalnie można stwierdzić, czym jest boskość, wyraźnie ciężka kosztowną, haftowaną złotem materią, obszytą wstęgami skrzącymi się od klejnotów. Czy taki był ideał ludzi, którzy mieli przed ołtarzem stawać? Czy to bogactwo miało być tym, do czego najbardziej warto dążyć? Mało jest duchowości w tych wizerunkach i raczej epatują one potęgą materii. Wszystko jest tak drobiazgowo i realistycznie oddane, że nie ma tu miejsca na domysł. Kwatery z tego powodu wręcz ciążą nad dolną połową ołtarza, której część centralną stanowi oryginalna wizja Baranka Mistycznego.
I w tym centralnym punkcie ołtarza przerwę swój opis, by powrócić doń za tydzień. Wyczerpałam już zwyczajową objętość tekstu, a jest jeszcze sporo do napisania. Z ołtarzem tym wiąże się parę ciekawostek…