Dzisiaj z innej mańki, bo niedawno byłam gościem naszej telewizji (TVP Olsztyn) w programie śniadaniowym i bardzo szybko, więc płytko, mogłam powiedzieć o czymś, co jak wiemy, bywa całym kosmosem. Chcę Wam zarekomendować (choć i sama dopiero czekam, żeby obejrzeć) serię „Piękne cywilizacje”. Zapowiadana jest w Wyborczej jako odpowiedź na pytanie – Na co komu sztuka? Premiera odc. 1./9 w czwartek na kanale BBC EARTH i tak co tydzień. Jest rozwinięciem przebojowej serii dokumentalnej „Cywilizacja” z 1969 roku, której pomysłodawcą był sir David Attenborough.
Moje przemyślenia od czasu wizyty w studiu telewizyjnym spowodowane są różnymi zawirowaniami w życiu osobistym. Z jednej strony, jak zajmować się sztuką, gdy własne życie jest na zakręcie, a z drugiej – wielu artystów właśnie z życiowych dramatów czerpało natchnienie. Wręcz niszczyli swoją stabilizację dla możliwości tworzenia. Pytanie do Ciebie – w którym momencie zatrzymujesz się mając wybór?
Czy są wśród nas osoby, które dla możliwości tworzenia poświęcają związek lub rodzinę? Podejrzewam, że nie. Nasz etap to luźne zainteresowanie, z większym lub mniejszym zaangażowaniem w zwiedzanie i/lub własną twórczość, albo po prostu zainteresowanie czymś ciekawym. A dla części, to aktywność arteterapeutyczna, bo poprzez własną twórczość można lepiej przyjrzeć się sobie. Coś ujawnić, coś przemyśleć. Tu talent jest zbędny, chodzi wyłącznie o danie sobie prawa do przyjemności używania farb i kredek. Tak jak z pisaniem. Bez względu na charakter pisma, piszemy. Powstaje jakaś treść, o którą chodzi, a nie o ocenę kształtu literek. A czy wychodzi z tego literatura, to już sprawa całkiem odrębna.
Samo jednak czytanie o życiu artystów i świadome analizowanie ich dzieł już przekonuje nas, jak różne są barwy życia. Nawet tym największym wiele przychodziło z trudem. Płakałam nad losem Michała Anioła, który tak bardzo chciał rzeźbić, a tak trudno było mu to realizować. Kto wie, ile dzieł powstałoby, gdyby dostawał bloki marmuru, o których marzył i dawano mu czas na ich obróbkę. Z drugiej jednak strony, nie byłoby jego malowideł w Sykstynie. Czy zatem trudności życia są przeszkodą, czy bywają darem? Jak wiele zależy od nas samych? Co widzimy jako trudność nie do przejścia, a co staje się okazją? Na ile sam umysł tworzy artystę (psychiczne predyspozycje), a na ile same zdolności (małpia zręczność oko-ręka)?
Tak niewielu jest geniuszy, bo tak wiele musi zdarzyć się, by stali się wyjątkowymi. Ich talent musi znaleźć siłę, by się przebić, pomimo chorób, biedy, czasem skrajnej, niezrozumienia wśród bliskich i współczesnych oraz innych okoliczności. Co robisz ze swoimi zainteresowaniami i zdolnościami? Po co Ci ta sztuka?